#45 Healthy Kitchen
★★★★★★★★☆☆
Bardzo smacznie na wyjątkowe okazje... ale za tą cenę oczekiwalibyśmy więcej
Update posta po drugiej wizycie:
Drogie knajpy powinny być niezawodne. Jeśli chcesz zabrać kogoś ważnego na oficjalną kolację na poziomie, wolisz dopłacić więcej żeby mieć pewność odnośnie jakości, tak żeby nie zaliczyć wpadki przed szefem z Ameryki. Po pierwszej wizycie myśleliśmy, że Healthy Kitchen to właśnie takie miejsce. Jednak druga wizyta pokazała, że w knajpce wpadki nadal mogą się przytrafić.
Maciek: zawitaliśmy do restauracji z kolegami z pracy w porze lunchowej, około godziny 13.
Wpadka nr 1: po wejściu poinformowano nas, że kucharz nie przyszedł jeszcze do pracy, więc kuchnia jest zamknięta. Wychodząc, w drzwiach akurat minął nas kucharz i powiedział po angielsku, że już możemy coś zjeść.
Miłym elementem było to, że kucharz podszedł do naszego stolika i polecił jego zdaniem najsmaczniejsze dania. Ciekawe czy tak jest zawsze, czy możę dlatego, że minęliśmy się z nim w drzwiach?
Wpadka nr 2: zamówiłem antrykot wołowy wysmażony medium-rare. Niestety na talerzu pojawił się stek dobrze wysmażony. Zgłosiłem to więc kelnerowi, a danie wróciło do kuchni. Niestety, moi koledzy już dostali swoje dania. Kiedy wrócił do mnie poprawiony stek, koledzy już zjedli i niezręcznie obserwowali moje pałaszowanie. Totalna klapa, wyobraźcie sobie, co by było gdyby coś takiego przytrafiło się podczas ważnego spotkania biznesowego albo z wysoko postawionym szefem. Dodatkowo, pomimo moich głośnych narzekań na ten problem, że "będę jadł sam", nie zaproponowano mi żadnej rekompensaty za niedogodność, żadnej zniżki albo dodatkowego deseru. A stek ten kosztuje w menu 65 zł (w tej cenie dosłownie kilka frytek).
Efekt - obniżyliśmy ocenę do 8/10
Poniżej nasze wrażenia po pierwszej wizycie:
Obok Healthy Kitchen przechodziliśmy kilkukrotnie – jako że to nowa knajpka na poznańskiej mapie, z zaciekawieniem spojrzeliśmy na ofertę. Niestety, wysokie ceny zniechęciły nas do szybkiej wizyty i w sumie dobrze, bo od paru dni do 18.01 knajpka obniżyła ceny o 50% :) Z tej promocji wypada skorzystać.
Lokal jest nowy – wystrój nowoczesny, pobielone ceglane ściany, szare meble, dosyć zimne światło (tutaj sugerujemy zmianę żarówek). Stoły są ładnie (póki co świątecznie) nakryte, w tle słychać nienachlaną muzykę. Kciuk w górę za dobrą wentylację – wychodząc z knajpki żaden kuchenny zapach nie szedł za nami.
Zamówiliśmy burgera i pieczoną rybę w curry.
Maciek, burgerowy koneser, już po pierwszym kęsie wiedział, że dokonał słusznego wyboru. Dobrej jakości wołowina, dobrze wysmażona, bez zbędnego dodatku przypraw (co się niestety w niektórych miejscach zdarza o czym przeczytacie w kolejnym poście). Czujesz że jesz mięso, a nie doprawioną msg papkę. Burger podawany jest w towarzystwie sałatki i pysznych frytek (HK, jak je smażycie? Bo były idealnie nietłuste!) z domowym ketchupem. Polecamy!
Pieczona ryba po dopytaniu okazała się łososiem. Przyszła do nas w kokilce, zapieczona w dobrym curry. Wyszło z tego solidne, hinduskie danie w nieco innej odsłonie niż z reguły jemy. Niestety oba dodatki proponowane do tego dania już się skończyły, więc dobraliśmy inny rodzaj ryżu i marchewkę zamiast zielonych warzyw. Mimo to nam smakowało (choć ja bym marchewkę ugotowała z odrobiną miodu i masła, ta była zbyt delikatna).
Kolację zakończyliśmy cappuccino i świeżym sokiem z pomarańczy – HK nie posiada w ofercie gotowych soków. Karta z napojami w ogóle okazała się być dosyć niezwykła – podświetlane strony biją wieczorem po oczach, ale to może i dobrze, bo przysłania to ceny herbat sięgające 30 zł :)
Sugestia: Droga restauracjo, bardzo chętnie byśmy do Was częściej wracali, jednak zaproponowane ceny nie do końca wpasowują się w poznański rynek. Wiemy od miłej pani kelnerującej, że właścicielem jest osoba zza zachodniej granicy, dla której 10euro za burgera to cena pewnie niska, ale radzimy jeszcze raz przemyśleć politykę kształtowania cen. Jeśli wysokie ceny są usprawiedliwione np. super wysoką jakością produktów, np. mięsa są kupowane od wyselekcjonowanych producentów hodujących szczęśliwe krowy, a warzywa dostarcza pani Stasia ze swojego ekologicznego ogródka, to radzimy to wyeksponować, żeby klient wiedział za co płaci :)
Ocena: 8,5/10. Będziemy tu wpadać przy okazji promocji. Do zobaczenia na Culinary Fest!
Bardzo smacznie na wyjątkowe okazje... ale za tą cenę oczekiwalibyśmy więcej
Update posta po drugiej wizycie:
Drogie knajpy powinny być niezawodne. Jeśli chcesz zabrać kogoś ważnego na oficjalną kolację na poziomie, wolisz dopłacić więcej żeby mieć pewność odnośnie jakości, tak żeby nie zaliczyć wpadki przed szefem z Ameryki. Po pierwszej wizycie myśleliśmy, że Healthy Kitchen to właśnie takie miejsce. Jednak druga wizyta pokazała, że w knajpce wpadki nadal mogą się przytrafić.
Maciek: zawitaliśmy do restauracji z kolegami z pracy w porze lunchowej, około godziny 13.
Wpadka nr 1: po wejściu poinformowano nas, że kucharz nie przyszedł jeszcze do pracy, więc kuchnia jest zamknięta. Wychodząc, w drzwiach akurat minął nas kucharz i powiedział po angielsku, że już możemy coś zjeść.
Miłym elementem było to, że kucharz podszedł do naszego stolika i polecił jego zdaniem najsmaczniejsze dania. Ciekawe czy tak jest zawsze, czy możę dlatego, że minęliśmy się z nim w drzwiach?
Wpadka nr 2: zamówiłem antrykot wołowy wysmażony medium-rare. Niestety na talerzu pojawił się stek dobrze wysmażony. Zgłosiłem to więc kelnerowi, a danie wróciło do kuchni. Niestety, moi koledzy już dostali swoje dania. Kiedy wrócił do mnie poprawiony stek, koledzy już zjedli i niezręcznie obserwowali moje pałaszowanie. Totalna klapa, wyobraźcie sobie, co by było gdyby coś takiego przytrafiło się podczas ważnego spotkania biznesowego albo z wysoko postawionym szefem. Dodatkowo, pomimo moich głośnych narzekań na ten problem, że "będę jadł sam", nie zaproponowano mi żadnej rekompensaty za niedogodność, żadnej zniżki albo dodatkowego deseru. A stek ten kosztuje w menu 65 zł (w tej cenie dosłownie kilka frytek).
Efekt - obniżyliśmy ocenę do 8/10
Poniżej nasze wrażenia po pierwszej wizycie:
Obok Healthy Kitchen przechodziliśmy kilkukrotnie – jako że to nowa knajpka na poznańskiej mapie, z zaciekawieniem spojrzeliśmy na ofertę. Niestety, wysokie ceny zniechęciły nas do szybkiej wizyty i w sumie dobrze, bo od paru dni do 18.01 knajpka obniżyła ceny o 50% :) Z tej promocji wypada skorzystać.
Lokal jest nowy – wystrój nowoczesny, pobielone ceglane ściany, szare meble, dosyć zimne światło (tutaj sugerujemy zmianę żarówek). Stoły są ładnie (póki co świątecznie) nakryte, w tle słychać nienachlaną muzykę. Kciuk w górę za dobrą wentylację – wychodząc z knajpki żaden kuchenny zapach nie szedł za nami.
Zamówiliśmy burgera i pieczoną rybę w curry.
Maciek, burgerowy koneser, już po pierwszym kęsie wiedział, że dokonał słusznego wyboru. Dobrej jakości wołowina, dobrze wysmażona, bez zbędnego dodatku przypraw (co się niestety w niektórych miejscach zdarza o czym przeczytacie w kolejnym poście). Czujesz że jesz mięso, a nie doprawioną msg papkę. Burger podawany jest w towarzystwie sałatki i pysznych frytek (HK, jak je smażycie? Bo były idealnie nietłuste!) z domowym ketchupem. Polecamy!
Pieczona ryba po dopytaniu okazała się łososiem. Przyszła do nas w kokilce, zapieczona w dobrym curry. Wyszło z tego solidne, hinduskie danie w nieco innej odsłonie niż z reguły jemy. Niestety oba dodatki proponowane do tego dania już się skończyły, więc dobraliśmy inny rodzaj ryżu i marchewkę zamiast zielonych warzyw. Mimo to nam smakowało (choć ja bym marchewkę ugotowała z odrobiną miodu i masła, ta była zbyt delikatna).
Kolację zakończyliśmy cappuccino i świeżym sokiem z pomarańczy – HK nie posiada w ofercie gotowych soków. Karta z napojami w ogóle okazała się być dosyć niezwykła – podświetlane strony biją wieczorem po oczach, ale to może i dobrze, bo przysłania to ceny herbat sięgające 30 zł :)
Sugestia: Droga restauracjo, bardzo chętnie byśmy do Was częściej wracali, jednak zaproponowane ceny nie do końca wpasowują się w poznański rynek. Wiemy od miłej pani kelnerującej, że właścicielem jest osoba zza zachodniej granicy, dla której 10euro za burgera to cena pewnie niska, ale radzimy jeszcze raz przemyśleć politykę kształtowania cen. Jeśli wysokie ceny są usprawiedliwione np. super wysoką jakością produktów, np. mięsa są kupowane od wyselekcjonowanych producentów hodujących szczęśliwe krowy, a warzywa dostarcza pani Stasia ze swojego ekologicznego ogródka, to radzimy to wyeksponować, żeby klient wiedział za co płaci :)
Ocena: 8,5/10. Będziemy tu wpadać przy okazji promocji. Do zobaczenia na Culinary Fest!
Komentarze
Prześlij komentarz