#39 Cacao Republika
★★★★★★★★☆☆
Nie na ciasto - tylko na czekoladę!
Nasza pierwsza wizyta w tym lokalu była pechowa (obszerny opis poniżej). Za drugim razem, gdy zamówiliśmy czekoladę było dużo lepiej - dlatego wracamy tu już tylko na ten poprawiający humor napój :)
O tej kawiarnio-czekoladziarni przeczytaliśmy sporo pozytywnych opinii. Niestety, nasz wypad nie był zbyt szczęśliwy. Sam lokal mi (Oli) przypadł do gustu: niewielki, przytulny, z sofami, pufami, nastrojowym światłem. Maciek, jak to chłopak, nie był specjalnie poruszony dzierganymi serwetkami.
W chłodny wieczór zachciało nam się rozgrzewającego napoju. Co może być lepsze od wspaniałego miodu pitnego? Ja i nasz gość zamówiliśmy wersję zimową – grzaną. Maciek wolał wersję tradycyjną, poprosił więc kelnerkę o zwykły kieliszek miodu. Pani byłą mocno zaskoczona, że tak można spożywać ten alkohol, bo przecież bez dodatków nie ma smaku. A jednak, ma :) I Maciek wygrał, bo grzany miód, choć fajnie podany w glinianych kubeczkach, był tak rozgrzany (prawdopodobnie w mikrofalówce), że minęło dobre 15min zanim przestał parzyć podniebienie. Na dodatek do kubeczka wrzucono sporo goździków, które prawdopodobnie miały zrobić ten smak, o którym mówiła pani kelnerująca. Ale one po prostu zabiły smak miodu, niewyczuwalne były także inne przyprawy czy owoce, których pewnie tam zresztą nie było. Za to wersja Maćka, zwykły miód prosto z butelki, wyborna – jest to zdecydowanie nasz alkoholowy hit!
Maciek i nasz gość skusili się również na ciacho: sernik i placek jabłkowy. Porcje całkiem spore, nawet miłe dla oka. Werdykt po spróbowaniu sernika – zwyczajny. Udekorowany winogronami z dużą ilością pestek. Na talerzu Maciek znalazł włos, myśleliśmy wpierw że to może mój, ale jak drugi włos znalazł się też na talerzu naszego towarzysza (nad którym się nie pochylałam), to wiedzieliśmy że to nie my je zgubiliśmy. No cóż, smaku jabłecznika nie oceniam, jakoś apetyt mi opadł.
Podsumowując: po pierwszej wizycie 6/10, jeśli tu wpadniemy, to raczej nieprędko, i to na miód pitny (na zimno :)) albo czekoladę, która podobno jest „gęsta i smolista”. Od ciast będziemy się trzymać z daleka. Gdybyśmy spróbowali tu tylko czekolady, byłoby 8 :)
Nie na ciasto - tylko na czekoladę!
Nasza pierwsza wizyta w tym lokalu była pechowa (obszerny opis poniżej). Za drugim razem, gdy zamówiliśmy czekoladę było dużo lepiej - dlatego wracamy tu już tylko na ten poprawiający humor napój :)
O tej kawiarnio-czekoladziarni przeczytaliśmy sporo pozytywnych opinii. Niestety, nasz wypad nie był zbyt szczęśliwy. Sam lokal mi (Oli) przypadł do gustu: niewielki, przytulny, z sofami, pufami, nastrojowym światłem. Maciek, jak to chłopak, nie był specjalnie poruszony dzierganymi serwetkami.
W chłodny wieczór zachciało nam się rozgrzewającego napoju. Co może być lepsze od wspaniałego miodu pitnego? Ja i nasz gość zamówiliśmy wersję zimową – grzaną. Maciek wolał wersję tradycyjną, poprosił więc kelnerkę o zwykły kieliszek miodu. Pani byłą mocno zaskoczona, że tak można spożywać ten alkohol, bo przecież bez dodatków nie ma smaku. A jednak, ma :) I Maciek wygrał, bo grzany miód, choć fajnie podany w glinianych kubeczkach, był tak rozgrzany (prawdopodobnie w mikrofalówce), że minęło dobre 15min zanim przestał parzyć podniebienie. Na dodatek do kubeczka wrzucono sporo goździków, które prawdopodobnie miały zrobić ten smak, o którym mówiła pani kelnerująca. Ale one po prostu zabiły smak miodu, niewyczuwalne były także inne przyprawy czy owoce, których pewnie tam zresztą nie było. Za to wersja Maćka, zwykły miód prosto z butelki, wyborna – jest to zdecydowanie nasz alkoholowy hit!
Maciek i nasz gość skusili się również na ciacho: sernik i placek jabłkowy. Porcje całkiem spore, nawet miłe dla oka. Werdykt po spróbowaniu sernika – zwyczajny. Udekorowany winogronami z dużą ilością pestek. Na talerzu Maciek znalazł włos, myśleliśmy wpierw że to może mój, ale jak drugi włos znalazł się też na talerzu naszego towarzysza (nad którym się nie pochylałam), to wiedzieliśmy że to nie my je zgubiliśmy. No cóż, smaku jabłecznika nie oceniam, jakoś apetyt mi opadł.
Podsumowując: po pierwszej wizycie 6/10, jeśli tu wpadniemy, to raczej nieprędko, i to na miód pitny (na zimno :)) albo czekoladę, która podobno jest „gęsta i smolista”. Od ciast będziemy się trzymać z daleka. Gdybyśmy spróbowali tu tylko czekolady, byłoby 8 :)
Komentarze
Prześlij komentarz