#66 Cafe Martini/Gorąca Patelnia - średnia propozycja na Culinary Fest i całkiem niezłe pierogi
★★★★★☆☆☆☆☆
Średnia festiwalowa propozycja i całkiem niezłe pierogi
Rok temu mieliśmy już jedno podejście do tego lokalu, ale
akurat trafiliśmy na koncert i wejście tylko z biletami: odpuściliśmy. Wczoraj
chcieliśmy trafić do nieznanej nam wcześniej Gorącej Patelni – i ze zdziwieniem
odkryliśmy, że CafeMartini funkcjonuje teraz pod dwoma nazwami. Rozumiemy, że
„cafe” z nazwy pewne kojarzyło się większości razem z miejscem, gdzie zjemy
dobre ciacho, a nie talerz pierogów i stąd ta próba zmiana koncepcji. Wystrój w
sumie nie mówi nam, do jakiego miejsca trafiliśmy. Ze ściennego menu
dowiadujemy się natomiast, że zjemy to pierogi, łososia, wołowinę po burgundzku,
domowy makaron, ciasta. No i w tym tygodniu 2 specjalne dania z Culinary Fest.
Przystawka: grillowana węgierka na sałacie z serem kozim i
sosem tymiankowym. Owoc smaczny, delikatny przez co się nieco rozpadał. Ser tak
delikatny w smaku że mieliśmy wątpliwości czy to na pewno kozi. Całość zepsuła
sałata lodowa – nadała całości smak baru szybkiej obsługi i nieco ostudziła
nasze kulinarne zapędy.
Danie główne: karmelowy łosoś na duszonej na maśle marchewce.
Słodka ryba ze słodką marchewką z dodatkiem w postaci niepasujących pomidorków
koktajlowych – dosyć nieszczęśliwa i niezbyt atrakcyjnie podana kombinacja,
choć jak ktoś lubi nieprzełamane smaki to może mu podpasować (bo sam łosoś w
karmelu to ciekawa opcja).
Pierogi z jagodami – najlepsza pozycja wieczoru, którą chyba
trudno byłoby zepsuć. Ciasto z mąki bodajże pszenno-razowej (z tego co mówiła
nam Pani serwująca dania) było prawie idealne – wystarczyłaby dodatkowa minuta
we wrzątku. Wszystko polane jogurtem i masłem z bułką tartą (w sumie nie
widzimy wartości dodanej tego dodatku). 7 sztuk za 20zł – znamy miejsca gdzie
porównywalną jakość znajdziemy za niższą cenę.
Wszystko popiliśmy wodą – 7zł/kieliszek.
Podsumowując: dosyć przeciętna propozycja na festiwal
restauracyjny, który przecież daje szansę na przyciągnięcie nowych klientów i
zachęcenie ich do kolejnych odwiedzin. My nie czujemy się zachęceni.
Nie do końca też rozumiemy koncept miejsca, nie wiemy jak je zaszufladkować by wpadło nam do głowy jako lokal wart odwiedzenia np. na lunch, wypad z koleżanką czy zaproszenie kolegi z Niemiec na pierogi.
Nie do końca też rozumiemy koncept miejsca, nie wiemy jak je zaszufladkować by wpadło nam do głowy jako lokal wart odwiedzenia np. na lunch, wypad z koleżanką czy zaproszenie kolegi z Niemiec na pierogi.
Komentarze
Prześlij komentarz