#83 Avocado - Dąbrowskiego 29

★★★★★★★★☆☆
Czujemy potencjał


Avocado polecało nam już  kilka osób – śmiesznie, że zawsze oprócz opinii o wyjątkowych daniach pojawiała się wzmianka o trudnym odnalezieniu lokalu. To takie miejsce nie dla przypadkowych gości, a dla tych co wiedzą gdzie i po co idą. Dla niewtajemniczonych: knajpkę znajdziemy przy wewnętrznym patio jednej z kamienic przy Dąbrowskiego.

Byliśmy chyba pierwszymi gośćmi tej niedzieli – zjawiliśmy się żądni obiadu przed 13 :D Ładne, jasne, czyste wnętrze, zastawa na stolikach coby było przytulniej – pierwsze wrażenie na plus.


Na start dostajemy czekadełko: domowy chlebek z masłem. Proste, ale jak umila pobyt w knajpce.


Z menu wybieramy:

Krem z pieczonych i gotowanych buraczków – pięknie podany, aromatyczny, aksamitny, idealnie kremowy. Och i ach. Na tyle gorący że apetycznie mija nam czas w oczekiwaniu na dania główne (to chyba taki trick dobrych knajpek, żeby podawać nieco za gorącą zupę – taką, którą trzeba powoli smakować). (14zł)


Policzki wieprzowe z kaszą jęczmienną i pianką porzeczkową – obiektywnie bardzo smaczne, ale do smakowej ekstazy czegoś nam brakowało (zwłaszcza po takiej wystrzałowej zupie). Mięso miękkie, smaczne, nawet było go więcej niż trzeba, ale cała kompozycja okazała się mało wciągająca. Zabrakło jakiegoś „spoiwa”, połączenia między składnikami, które zrobiłoby z tej potrawy topowe danie. (28zł)


Pierś z perliczki z parzonym pierożkiem (też z perliczką, danie z fotki tytułowej) – no pycha! Tutaj wszystko pięknie się połączyło we wspaniałą eksplozję smaków. Ale kuchnia zaliczyła też małą wpadkę – w pierożku znaleźliśmy kawałek folii spożywczej. Przypuszczamy, że przykleiła się do odmierzonej wcześniej porcji, błędy rzecz ludzka, wybaczamy. Nie przejęliśmy się tym jakoś specjalnie, nie robiliśmy awantury (gdyby to był tips, wtedy byłby krzyk i łzy), a od restauracji dostaliśmy przeprosiny i zniżkę do rachunku. (34zł) Folie usunęliśmy i dojedliśmy danie do ostatniego przysłowiowego okruszka :)

Do picia wzięliśmy lemoniadę – pyszna! i kieliszek wina (po ok10zł).



Na osłodę domówiliśmy też fondant czekoladowy: idealnie delikatna skorupka skrywająca ciepłe, płynne wnętrze. Jakie to było dobre!


 Podsumowując: było smakowicie, czujemy że ekipa na kuchni wie co robi i jeszcze nie raz skomponuje danie zasługujące na 10/10. Póki co Avocado dostaje od nas mocną dziewiąteczkę. Mimo tej małej wpadki to przyszlibyśmy tutaj gdyby zależało nam na zrobieniu wrażeniu na gościach: zabralibyśmy tu szefa na biznesowy lunch, i bliską osobę na randkę – choćby na ten bombowy krem z buraków.
 
Czynnik nieco blokujący przed częstymi wizytami to też ceny: za obiad dla 2 osób trzeba zapłacić ponad stówkę.



Komentarze